Jak wicher do lotu się rwał
Zapragnął spróbować sam sobie na przekór
Więc stanął na szczycie wsród skał
Szum morza złowieszczy dobiegał z oddali
Jak gdyby miał skończyć się świat
On jednak nie widział ni burzy ni fali
Gdy skrzydła rozwijał na wiatr
Szalony Ikar Uwierzył w siłę swoich rąk
Szalony Ikar Przekroczyć chciał zaklęty krąg
Na oścież ramiona otworzył do lotu
Chodź serce wypełniał mu strach
Lecz wiedział że musi że wreszcie jest gotów
Że wolność ryzyka ma smak
Wciąż wyżej i wyżej do słońca szybował
Aż zniknął i spłonął jak ćma
Tak wielu Ikarów się rodzi od nowa
A lot ich szaleńczy wciąż trwa...
Zapragnął spróbować sam sobie na przekór
Więc stanął na szczycie wsród skał
Szum morza złowieszczy dobiegał z oddali
Jak gdyby miał skończyć się świat
On jednak nie widział ni burzy ni fali
Gdy skrzydła rozwijał na wiatr
Szalony Ikar Uwierzył w siłę swoich rąk
Szalony Ikar Przekroczyć chciał zaklęty krąg
Na oścież ramiona otworzył do lotu
Chodź serce wypełniał mu strach
Lecz wiedział że musi że wreszcie jest gotów
Że wolność ryzyka ma smak
Wciąż wyżej i wyżej do słońca szybował
Aż zniknął i spłonął jak ćma
Tak wielu Ikarów się rodzi od nowa
A lot ich szaleńczy wciąż trwa...